Trzy kroki od siebie - recenzja
Główną bohaterką filmu "Trzy kroki od siebie" jest cierpiąca na mukowiscydozę Stella Grant, która kolejny raz w swoim życiu trafia do szpitala. Wszyscy ją tu kojarzą – za ścianą ma najlepszego przyjaciela, z pielęgniarkami jest po imieniu, a każdy zakątek placówki zna jak własną kieszeń. Nie zna natomiast jeszcze Willa – pogodzonego z życiem dzieciaka, który już dawno przestał wierzyć, że leczenie w czymkolwiek mu pomoże. Dodatkowo chłopak nosi w sobie wirusa, którym zarażenie się przez Stellę znacznie pogorszyłoby sprawę i uniemożliwiłoby przeszczep nowych płuc, które dadzą jej dodatkowe pięć lat życia. Tak więc Stella i Will zawsze muszą przestrzegać dystans 1,80 metra. Jak można się domyślić spotkanie tych dwojga skutkuje powstaniem uczucia, które strasznie utrudnia trzymanie dystansu.
Film bardzo mi się podobał, nie raz doprowadził mnie do łez i przez długi czas pozostanie w mojej pamięci. Serdecznie zachęcam do obejrzenia, bo jest naprawdę warto.
Życzę miłego seansu!
Dodaj komentarz